W tej miejscowości o tak wdzięcznej nazwie, w słońcu greckiego, a właściwie macedońskiego nieba, 15 października 1936 przyszedł na świat Paskal Szopowski. I jest wysoce prawdopodobne, że i resztę życia spędziłby w pobliżu siedziby greckich bogów Olimpu - gdyby nie tragedie i dramaty spowodowane wybuchem i następstwami II wojny. W chwili wybuchu miał 3 lata; przy końcu dziewięć.
Pan Franciszek - tak w gronie TMZZ nazywaliśmy Franciszka Kostusia. Nie zdrobniale, nie z nazwiska lecz pełnym imieniem. W ten sposób wyrażaliśmy i szacunek do Niego ale i bliskość. Pan Franciszek nie był formalnie członkiem TMZZ; nie złożył deklaracji i nie nosił naszej legitymacji. Zagadnięty w tej sprawie odpowiedział, że ważniejsze od tego będzie to, jeśli będziemy mogli ze sobą współpracować. I tak właśnie było.
Wśród członków naszego stowarzyszenia był Henkiem – tak po prostu. Nie panuj mi tu – Heniek jestem – tak mówił. Ruchliwy i szybki, zawsze do dyspozycji – nie ma sprawy.
Sąsiedzi i znajomi wiele mogliby powiedzieć o jego gotowości do przyjścia komuś z pomocą. Dzielnie pokonywał swoje słabości, czego niejedni mogą mu pozazdrościć, a wiara i działalność społeczna w tym mu pomogły.
W dniu 23 kwietnia 2007 r. odszedł od nas nasz kolega Ryszard Spera.
Z Ryśkiem przewędrowaliśmy po Górach Kaczawskich i innych miejscach dziesiątki kilometrów. Niezwykle poważnie traktował swoją rolę przewodnika i zawsze był świetnie przygotowany do wędrówki. Wcześniej osobiście testował całą trasę, aby nie zaskoczyły nas trudności terenu, a podczas rajdu zaskakiwał wiadomościami merytorycznymi o miejscach, gdzie byliśmy.