W dniu 25 lipca 2019 roku grono przyjaciół, kolegów i koleżanek oraz znajomych towarzyszyły Annie Pietroszek w tej ostatniej na ziemi drodze do wieczności. Spoczęła we wspólnym grobie z mężem Tadeuszem, który w tej wędrówce na „drugi brzeg” wyprzedził żonę o 21 lat (Tadek zawsze był szybki). Nabożeństwo żałobne odprawił oraz piękną, mądrą i poruszającą homilię wygłosił ks. Arkadiusz. Autor swoje pożegnanie w imieniu przede wszystkim środowiska wygłosił z najwyższym trudem, gdyż wzruszenie nieustannie odbierało mu głos. Mówiłem i piszę teraz o Hani, ponieważ w ten sposób prawie wszyscy o Niej mówili i do Niej się zwracali.

   

Skąd Jej ród?
Hanka przyszła na świat w rodzinie robotniczej w powiecie tarnowskim, w Sukmanie, 17 grudnia 1941 roku. W tym rejonie ukończyła szkołę podstawową (w Olszynie), a następnie technikum rolnicze (w Wojniczu), po którym nastąpił staż (w Kępiu). Teraz pewnie czekał na Hanię nakaz pracy (dzisiejszej generacji sprawa nieznana) w jakimś wskazanym przez władze zakładzie. Ale los sprawił, że spotkała wówczas koleżankę, która po liceum znalazła pracę w oświacie na Dolnym Śląsku – w Sokołowcu. Od niej dowiedziała się, że również Hania znalazłaby tutaj zatrudnienie w Szkole Przysposobienia Rolniczego oraz w oddziale przedszkolnym. Na pismo Hani pozytywnie odpowiedział złotoryjski wydział oświaty i w ten sposób od 1962 roku Hania pracuje w SPR, a przede wszystkim w oddziale przedszkolnym w Sokołowcu, rozpoczynając swą 30-letnią drogę zawodową w tym dziale oświaty.

Sokołowiec – praca i Tadeusz
W Sokołowcu zaczęła działalność pierwsza po II wojnie polska szkoła podstawowa. Hania nie należała do pierwszej generacji pionierów złotoryjskiej oświaty, ale z pewnością otwierała drugą – dla Niej osobiście była to praca pionierska. Pracowała nad sobą usilnie, aby sprostać nowym zadaniom. Dokumenty potwierdzają, że podołała im znakomicie.
W Sokołowcu pojawiła się dla Hani tzw. wartość dodana. Stanowił ją prawie równolatek, nauczyciel Tadeusz Pietroszek; nigdy nie próżnujący człowiek czynu. Niezwykła aktywność nie przeszkadzała mu zwrócić uwagę na nieco młodszą koleżankę. Zainteresowanie było pewnie obustronne, ponieważ 10 lutego 1964 roku stawili się oboje w USC w Świerzawie. Niebawem małżeństwo przerodziło się w rodzinę - stało się tak za przyczyną syna Jacka, który pojawił się na świecie w 1965 roku. Dwa lata później (1967) rodzinę wzmocniła córka Katarzyna.

Twardocice – radna
Rok 1967 to kolejny krok milowy w życiu Hani. Rodzina Pietroszków została przeniesiona do szkoły podstawowej w Twardocicach. Tu Hania podjęła pracę w przedszkolu (Tadeusz został dyrektorem szkoły). To także kolejny etap dalszego kształcenia i doskonalenia zawodowego, który nieprzerwanie będzie trwał najpierw do ukończenia wyższych studiów zawodowych, a następnie praktycznie do emerytury.
Niełatwo było Hani z dwójką małych dzieci studiować i dodatkowo udzielać się społecznie w środowisku – mieszkańcy Twardocic wybrali Hanię radną (obecnie radni mają solidne diety) do Gromadzkiej Rady Narodowej w Pielgrzymce (1969). Ze wzruszeniem autor zauważył wśród żałobników nauczycieli z Sokołowca i Twardocic.

Złotoryja – Przedszkole nr 4
Poprzednik autora na stanowisku inspektora oświaty z przełomu lat 60 i 70 XX w. – Józef Górzański – miał dobrą zasadę: dla wzmocnienia kadr pedagogicznych w mieście proponował wyróżniającym się nauczycielom (głównie małżeństwom) w terenie, przeniesienie do Złotoryi (nie mam upoważnienia, aby je wymieniać). Takim małżeństwem byli m.in. Anna i Tadeusz Pietroszkowie.
Hania objęła w 1972 roku funkcję dyrektorki przedszkola nr 4 (ul. Wojska Polskiego 18) – precyzyjniej dużej poniemieckiej willi (z ogrodem), w której wcześniej mieszkało kilka rodzin. Pierwszy rok oznaczał więc opracowanie koncepcji i przystosowanie obiektu do wymogów placówki przedszkolnej. Kolejne lata to już funkcjonowanie wzorcowego przedszkola. Kierowała nią spokojna, rozważna, przychylna dzieciom i rodzicom dyrektorka, w każdym calu spolegliwa. Zespołem pedagogicznym kierowała kompetentnie i demokratycznie, bez eksponowania swojego ego oraz stanowiska. Dobrym własnym przykładem właściwie przygotowała młode kadry do pełnienia obowiązków. Ze stanowiska dyrektorki Hania przeszła na emeryturę w 1992 roku (Złotoryja miała już wówczas 6 przedszkoli państwowych, a 7. w stanie surowym odebrano oświacie i przekazano służbie zdrowia – to dzisiejsza Przychodnia Rejonowa).

ZNP – aktywne członkostwo
Od początku pracy zawodowej przystąpiła do ZNP. Ale nie było to tylko złożenie deklaracji – było to bardzo aktywne członkostwo, wyróżniające się w osobistym udziale we wszystkich istotnych działaniach organizacji związkowej. Współczesna generacja nauczycieli może już nie wiedzieć i nie rozumieć jak liczne i sympatyczne były zawody sportowe między ogniskami ZNP, a także miastami. Hanki dyscypliny to koszykówka, siatkówka i tenis stołowy. Nie do odtworzenia, ale przypomnieć należy organizowanie Domu Nauczyciela „Bacalarus” (po remoncie) i rozliczne prace jakie społecznie nauczyciele wykonywali w przygotowaniu tego obiektu do różnych potrzeb też dzisiaj „niepotrzebnych”, jak spotkania towarzyskie, konferencje popularnonaukowe, zabawy…. Hania była w pierwszym rzędzie organizatorów i uczestników. I nie nakazywała nam tego żadna partia! Sytuacja materialna nauczycieli zmuszała ich do niemal stałego korzystania z kasy zapomogowo- pożyczkowej. W zarządzie kasy musiały być osoby empatyczne i uczciwe; Hania posiadała te cechy i dlatego przez wiele lat działała w zarządzie tej bardzo ważnej komórki związkowej.

Żona wybitnego trenera
Ks. Arkadiusz bardzo pięknie i trafnie uwypuklił cechy charakteru Hani – jakby znał Ją osobiście bardzo długo; podkreślił jej szczere przywiązanie do wiary. Przez 34 lata Hania stała wiernie i uczciwie u boku męża Tadeusza. A nie jest łatwo być żoną słynnego na całą Polskę trenera odnoszącego sukcesy. Ale Hania cierpliwie tworzyła sprzyjające warunki, aby Jej Jacek i Kasia oraz dziesiątki innych dzieci mogły osiągać wyniki.
Kto nigdy nie działał społecznie nie zrozumie, jak Tadek „mógł” wiele razy po zawodach przyprowadzić Hani do domu oprócz Jacka i Kasi jeszcze inne dzieci, które „nie mają czym wrócić do domu”, więc Hania przygotowuje posiłek, nocleg….. Od 1999 organizowane są w Złotoryi biegi memoriałowe im. Tadeusza Pietroszka, dla uczczenia jego pasji działania. Hania od początku była w pierwszym szeregu organizatorów – stoi więc przy mężu także po jego śmierci. Ubiegłoroczny, 20. jubileuszowy bieg memoriałowy był także jubileuszem Hani. Dobrze byłoby, abyśmy my, zadufani w swoje przeróżne możliwości mężczyźni i mężowie zdali sobie zdali sobie sprawę, że prawie za każdym sukcesem męża stoi mądra i cierpliwa żona – jak Hania.

Matka – babka i prababka
Matka jest tylko jedna – to truizm; matki nikt nie jest w stanie zastąpić – to drugi. Dramatycznie odczuli to nagle Jacek i Kasia, którzy także nagle stali się seniorami złotoryjskiej gałęzi rodziny. Nagle – bo chociaż wszyscy wiemy, że czyjeś i nasze odejście jest nieuchronne, to zawsze jest ono niespodziewane i przedwczesne. Przez 47 lat znajomości koleżeńskiej i zawodowej i 30 lat bezpośredniego („przez ogródek”) sąsiedztwa i przyjaźni, autor miał możliwość „namacalnie” stwierdzić, jak wspaniale Hania spełniała się w roli matki. To Hania tworzyła w rodzinie atmosferę i warunki, aby Jej dzieci mogły odnosić sukcesy: skoku wzwyż Jacka (201cm) nie pobił do dziś żaden złotoryjanin, jak i udziału Kasi, jako najmłodszej uczestniczki warszawskiego maratonu.
Swoją matczyną miłość przelała także na wnuczkę Agatę – córkę Jacka i Honoraty oraz Aleksandrę i Karolinę – córki Kasi i Romana. Hania także odczuła, co znaczy być prababką; uczyniła to Ola z Arkiem, dając życie Hani (!) i Lenie oraz Karolina z Dominikiem i ich córka Kalina. To one uzupełniły jedno ogniwo, które pękło 21 lat temu oraz to, którym była Hania. Przypomnienie tych ogniwek w rodzinnym łańcuchu „należy się” Hani, bo to Ona swoją miłością go spajała.

Odznaczenia i wyróżnienia
Są osoby, które wielką (nadmierną) wagę przywiązują do wszelkich wyróżnień. Hania do nich nie należała, choć miała ich sporo; dla celów dokumentacyjnych wymienię najważniejsze:
- najsympatyczniejsza odznaka „Przyjaciel dziecka” (1977),
- wysokie odznaczenie państwowe Złoty Krzyż Zasługi (1982),
- odznaka „Zasłużona dla oświaty województwa legnickiego” (1983),
- Medal KEN za wybitne osiągnięcia pedagogiczne (1984),
- Złota odznaka ZNP – najwyższe odznaczenie związkowe (1965)
    Rodzina Pietroszków, jak i moja, są tzw. pełną rodziną nauczycielską. Widać, że dzieci dostrzegły jakiś sens w trudnej, choć ciągle niedocenianej pracy na niwie oświatowej.
Pożegnaliśmy dobrego człowieka czyli chwilowe rozstanie
Jaki jest medal za matczyną miłość i serce? Nie ma takiego – i nie będzie. Może to być tylko i wyłącznie miłość dzieci. Nikt nie będzie pamiętał jakie Hania otrzymała wyróżnienia. Ale każdy zapamięta, iż była dobrym człowiekiem – wspaniałą żoną i matką.
Życie się nie kończy, lecz tylko się zmienia. Niebawem i my dotrzemy na „ten drugi brzeg”. A za to, co Haniu uczyniłaś „tu”, wyrażamy wdzięczność i obiecujemy serdeczną pamięć.

Cześć Twojej pamięci!

W imieniu środowiska oświatowego oraz sąsiadów, przyjaciół i znajomych
Alfred Michler

25 lipca 2019