W tej miejscowości o tak wdzięcznej nazwie, w słońcu greckiego, a właściwie macedońskiego nieba, 15 października 1936 przyszedł na świat Paskal Szopowski. I jest wysoce prawdopodobne, że i resztę życia spędziłby w pobliżu siedziby greckich bogów Olimpu - gdyby nie tragedie i dramaty spowodowane wybuchem i następstwami II wojny. W chwili wybuchu miał 3 lata; przy końcu dziewięć.

  

Nie było mu jednak dane, aby dorastać na rodzinnej ziemi. Zawirowania wojenno - polityczne na Bałkanach wywołały wielką emigrację ludności grecko – macedońskiej, która ze smutkiem i żalem musiała powiedzieć „Akropolis adieu!”. Część tej emigracji zgodziła się przyjąć Polska. Emigranci w największej liczbie osiedlili się w Zgorzelcu, ale także w Złotoryi. W ich gronie znalazł się również 14. letni Paskal z większością rodzeństwa, lecz bez rodziców, którzy nie zdecydowali się na opuszczenie rodzinnej ziemi, natomiast w emigracji dzieci upatrywali większą szansę niż pozostanie ich na ojczystej ziemi nadal wstrząsanej niebezpiecznymi walkami. W 1950 r. Paskal znalazł się w Polsce i młodość spędził w Złotoryi. Do lat 70. XX w powiecie żyło jeszcze 14 rodzin emigranckich; w Chojnowie znajdował się Zarząd Miejski Związku Uchodźców Politycznych z Grecji w Polsce.

W Złotoryi Paskal pracę znalazł w wówczas jeszcze nowym, a dziś już o światowej renomie zakładzie ozdób choinkowych ”Vitbis”. Ale nie był to jedyny ważny w Jego życiu złotoryjski element.
Boska natura wyposażyła narody bałkańskie w niezwyczajne poczucie rytmu i dodała do tego piękny głos. Toteż, gdy w październiku 1968 r. złotoryjska oświata zorganizowała Chór Związku Nauczycielstwa Polskiego przy Powiatowym Domu Kultury, Paskal nie mógł obok tego wydarzenia przejść obojętnie. Wśród ponad 60. Chórzystów należał do podstawowych tenorów. W czasie prób i w czasie występów autor i Jurek Grochowski stali obok Paskala.

W roku 1969 zaszły dwa wydarzenia, które w dużym stopniu ukierunkowały dalsze życie Paskala – miał wówczas 33 lata. Wczesnym latem wyjechał do Starej Ojczyzny z zamiarem uporządkowania swoich spraw osobisto rodzinnych, ale na koniec lipca Telewizja Polska zaplanowała Telewizyjny Teleturniej Miast między Złotoryją a Bolesławcem. W konkursie dotyczącym muzyki Złotoryję miał reprezentować Chór ZNP (tak zdecydowały władze miasta, ale zespół też chętnie na to przystał). Ktoś powiadomił Paskala, że w Złotoryi dzieją się takie rzeczy, a jego nie ma. Pośpiesznie spakował walizki i udał się w drogę powrotną do Złotoryi i stanął w drzwiach mieszkania, zaskakując współmieszkańców. Sprawy osobiste miały poczekać – ważniejszy był chór!

Rozpoczął się szaleńczy wyścig z czasem oraz „walka” z kompozytorem i autorem tekstu. Występ 26 VII 1969 r. uznaliśmy za bardzo udany; nie tylko my – w obradującym w studio TVP jury był światowej sławy kompozytor i dyrygent – Stefan Rachoń, i on oddał głos za nami. Jednak wszechwładna wówczas w TVP, Irena Dziedzic, „pozyskała” resztę jurorów, aby opowiedzieli się za remisem. Młodzieżowy zespół z Bolesławca był dobry, lecz chór ZNP zaprezentował wyższy poziom. Zresztą to nie był jedyny ukłon jurorów wobec Bolesławca – podobnie było w konkursie wiedzy oraz w przypadku chodziarzy, których niesprawiedliwie dyskwalifikowano na bolesławieckim rynku. W taki sposób Złotoryję „wypunktowano” w ogólnej klasyfikacji (7:9).
To nie był jedyny prestiżowy występ Paskala z chórem; były inne nagrania radiowe i telewizyjne, występy zagraniczne oraz w renomowanych konkursach, np. Legnica Cantat. Po Turnieju Miast Paskal poznał Marię (1970) – przyszłą żonę, z którą już w Chojnowie spędził resztę życia. Doczekali się trojga wspaniałych dzieci: Doroty, Marcina i Pawła oraz dwojga wnucząt. W Chojnowie przez wiele lat pracował jako elektryk w Dolnośląskich Zakładach Białoskórniczych „Renifer”. I w taki sposób słoneczny chłopak z Bałkanów stał się obywatelem polskim i mieszkańcem Chojnowa, ale na próby chóru w Złotoryi oraz występy systematycznie przyjeżdżał (dziś po 50. latach, byłoby to niemożliwe, gdyż żadna komunikacja między Chojnowem a Złotoryją nie funkcjonuje). Jako przedstawiciel uzdolnionych sportowo narodów bałkańskich, także Paskal amatorsko uprawiał sport – kolarstwo i piłkę nożną, a także ochoczo grywał w szachy i wciągnął do tego rodzinę. Był wiernym sympatykiem „Chojnowianki” bez względu na losy sekcji. Nigdy Paskal nie przestawał jednak podkreślać swojego pochodzenia narodowego – był z niego dumny: jestem Macedończykiem.

Przy Paskalu Szopowskim i jego chórze godne podkreślenia są głównie dwie sprawy: ofiarował zespołowi swój nieprzeciętny głos oraz jako człowiek wnosił swoją osobowość – prostą, jasną, otwartą, dynamiczną i serdeczną. W zespole nie było nikogo, kto o Paskalu mógłby i chciałby powiedzieć złe słowo, a przez tzw. chór Francuza przewinęła się ponad setka śpiewaków. Był to zespół świecki, różny światopoglądowo i narodowościowo.

W trakcie uroczystości pogrzebowej z Jurkiem Grochowskim staliśmy blisko urny z prochami Paskala – tak, jak w czasie koncertu. Jedną z najpiękniejszych pieśni jaką chór wykonał był utwór – hymn – ojca literatury polskiej, protestanta, Mikołaja Reja, który Paskalowi na pożegnanie z tym ziemskim padołem dedykujemy:
O, wszechmogący Boże,
Choć mało rozumiem,
o Twojej wielmożności
jeszcze niedobrze wiem,
jedno widzę iżeś jest,
ale nie wiem jaki,
bo Twę moc okazuje
już i kształt wszelaki.

Zmarł 22 VII 2019r. w Chojnowie i tu pochowany 29 VII 2019 r. Paskal dobrze przysłużył się swojej drugiej ojczyźnie, ziemi chojnowsko – złotoryjskiej, niechaj Mu więc ona teraz lekką będzie.
                   
Paskal, cześć Twojej pamięci!

              Jerzy Grochowski, Alfred Michler
              w imieniu przyjaciół