Przedwojenna Złotoryja wydała wielu kronikarzy i badaczy regionalnych oraz historyków, których prace charakteryzują się obiektywizmem, dociekliwością i skrupulatnością. Żaden z nich nie podał jednak okoliczności i daty odsłonięcia na cmentarzu kolumny o czterech obliczach człowieka – nie uznali tego wydarzenia za istotne?

Bardziej wiarygodne wydaje się przyjęcie tezy, iż samo odsłonięcie zostało przytłoczone innym większym wydarzeniem. Zdjęcie kolumny przedstawiliśmy m.in. na łamach „EZ”, a także na stronie internetowej TMZZ – uczynimy to również teraz. Prezentując ją, jak najkrócej należy zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do innych tego typu pomników, nie znajdziemy na nim żadnego tekstu, ani daty. Nie jest także znana jednoznaczna nazwa tego obiektu. Goldbergerzy w Niemczech, do których się w tej sprawie zwracałem żadnego konkretnego określenia nie podali. Spróbujemy więc na zasadzie dedukcji pomóc samym sobie. 

DATA 
Z przedwojennych zapisów o różnym charakterze wynika, iż kolumnę Goldbergerzy postawili w XIX w., a precyzyjniej w połowie XIX w. Przyjmując ten zapis jako pewnik, to znajdziemy w historii Złotoryi ważne wydarzenie, związane dodatkowo z cmentarzem. A mianowicie 17–18 kwietnia 1840 roku Kościół św. Mikołaja został strawiony przez wielki pożar. Świątynię odbudowano i jest wysoce prawdopodobne, że dla upamiętnienia tego tragicznego wydarzenia tę kolumnę postawiono. Skoro nasi poprzednicy na tych ziemiach – Goldbergerzy – nie nadali temu pomnikowi konkretnej nazwy, w TMZZ po małych przepychankach między „kolumną”, a „obeliskiem” przyjęto, ażeby temu nowemu obiektowi nadać nazwę: 

OBELISK LUDZKIEGO PRZEMIJANIA  

TREŚĆ  
Nieraz nie trzeba słów, ażeby powiedzieć wszystko. Tak też postąpił i uczynił autor i twórca kolumny. Zastosował i użył tzw. języka wizualnego. Kolumnę wieńczą cztery wpatrzone w nas głowy, skierowane w cztery strony świata. Nic nie mówią. I na tym właśnie polega sens i głębia ich wymowy. Moim zdaniem autor rzeźby nieprzypadkowo, a wręcz bardzo trafnie zastosował taką formułę. Każdy, zwiedzający cmentarz musi przejść przez bramę i prawie zawsze spojrzy na inskrypcję na niej umieszczoną: EINGANG ZUR RUHE. I pewnie już każdy złotoryjanin wie, że WCHODZI W CISZĘ. Te milczące głowy na kolumnie – kolejno: dziecka, młodzieńca, seniora, czaszka – doskonale współgrają z inskrypcją na bramie. 

COŚ TAKIEGO ZDARZYĆ SIĘ NIE POWINNO 
Można i trzeba przyjąć założenie, że w kraju, w którym spory odsetek obywateli uważa siebie za „prawdziwego Polaka”, „prawdziwego katolika” lub jest „Polakiem katolikiem” nic zdrożnego, co wiąże się z wiarą zdarzyć się nie może (nie powinno). A tymczasem tylko u nas: zlikwidowano cmentarz żydowski i z części macew zbudowano murek oporowy przy alei Miłej (wówczas Lenina), systematycznie niszczone są elementy Ścieżki św. Jadwigi, okradziono wielokrotnie Źródełka św. Jadwigi (np. kolumny) – to tylko przykłady.

Wszystkich złodziei i opryszków przebił jednak złodziej cmentarny (raczej hiena – nie ubliżając temu zwierzęciu), który około roku 1995 zakłócił spokój i „wkradł się w ciszę”, zbezcześcił cmentarz i ukradł kolumnę z XIX w. Czy taki osobnik może zaznać spokoju i czy na taki spokój zasługuje? Czy choć trochę ruszyło go sumienie i czy w ogóle go posiada? A może planuje już kolejną akcję, bo przecież kolumny i inne elementy zostały uzupełnione.

INICJATYWA
„Trzeba coś zrobić” – takim stwierdzeniem bardzo często kończyły się rozmowy i narady, kiedy należy przystąpić do działania (jakieś pół wieku temu to jeszcze „zbierała się egzekutywa”). Ale na wzajemnym zagrzewaniu się do boju nieraz się kończą. Brakowało osoby, która przejęłaby inicjatywę i wskazała choćby w zarysie: co? kto? kiedy? jak? no i jakie koszty? 

Nie jest mi znany żaden konkretny przypadek, aby w odniesieniu do skradzionej kolumny cmentarnej ktoś (personalnie lub organizacyjnie) wystąpił z pomysłem (ideą) odbudowy tej kolumny (pozostał cokół). Ale pojawiło się konkretne realne działanie: obywatel Złotoryi, który pragnie zachować anonimowość, ufundował na starym cokole figurkę Chrystusa. I byłoby grubym nietaktem, gdyby tej inicjatywy nie uszanować. Dla naszej inicjatywy znaleźliśmy dobre miejsce po przeciwnej stronie alejki (uzgodnione ze wszystkimi decydentami). Mniej więcej w tym samym czasie w gronie czterech członków TMZZ sporządzono precyzyjny plan działania w celu zrekonstruowania tej kolumny w całości. Niech to nie będzie na zasadzie: „myśmy”, „omówiliśmy”, „zorganizowaliśmy” i inne „śmy” – idea była moja, a ujawniłem ją po raz pierwszy w „EZ” w czerwcu 2019 r. Jako humaniście nietrudne mi jest formułowanie pewnych pomysłów, ale wiem iż brak mi umiejętności techniczno–organizacyjnych, ażeby taki plan sensownie przeprowadzić. Na szczęście słuchaczami byli na naszych piątkowych spotkaniach (naradach) w TMZZ – zapraszamy! – „ludzie”, którzy mają o tym lepsze pojęcie: Józef Banaszek, Bogusław Cetera, Jan Wolski (podpowiadał Roman Gorzkowski). Od początku miałem „na oku” byłego naczelnika miasta i gminy; początkowo Bogusław zwyczajowo powiercił się nerwowo na krześle (które ufundował TMZZ jego syn Sylwester), ale nominację na szefa koordynatora przyjął. I zaraz dał nam (sobie!) odczuć „kto tu jest szefem”. I szef uzgodnił wykonawcę kolumny i rzeźb, wykonawcę innych robót, uzgodnił miejsce nowej kolumny z o. proboszczem B. Koczorem i zarządcą cmentarza, udrożnił i pilotował wszystkie niezbędne dojścia do funduszu obywatelskiego w Urzędzie Miejskim. Pandemia pokrzyżowała szyki nam i opóźniła też działania w Urzędzie Miejskim. 

4 GRUDNIA –  6 GRUDNIA – 16 GRUDNIAOSTATECZNIE
Przewidując odsłonięcie i poświęcenie obelisku braliśmy pod uwagę taki termin, który będzie najbliższy historii miasta lub tego miejsca. Jako miasto górnicze „dobra” była „barbórka”. Uznaliśmy jednak ostatecznie, że 6 grudnia – dzień św. Mikołaja i patrona cmentarnej świątyni będzie trafniejszy. Przygotowaliśmy i roznieśliśmy już nawet część zaproszeń. Trzeba jednak było zmienić termin, ponieważ specjalistyczne urządzenie, które w rękach mistrza Pawła Zatwardnickiego z Nowej Wsi Grodziskiej nagle odmówiło posłuszeństwa, a zakup nowego drogiego urządzenia zabrał sporo czasu. Do mikołajowego terminu dodano więc 10 dni. Ten czas był wystarczający na uzupełnienie sprzętu. Ale wystarczył także, aby wirus covid-19 zaatakował skutecznie załogę zakładu. A więc kolejnego terminu nie udało się dotrzymać. Firmę „Zatpol” zobowiązywał jednak termin wykonania określony w umowie – 31 XII 2021 r. I firma terminu dotrzymała – 29 grudnia 2021 r. na cmentarzu stanął nowy obelisk. Oficjalne jego odsłonięcie i poświęcenie odbyło się 19 kwietnia 2022 r. w rocznicę straszliwego pożaru, który w 1840 r. strawił Kościół św. Mikołaja. W uroczystości udział wzięło bardzo wiele osób, niezrażonych niezbyt przyjazną aurą. Gości powitała prezeska TMZZ – Kazimiera Tuchowska, a przebieg koordynował Bogusław Cetera. Wizerunki ludzkiego oblicza, symbolizujące nasze przemijanie kolejno odsłaniali: Prezeska Kazimiera Tuchowska, burmistrz miasta Robert Pawłowski, o. proboszcz Bogdan Koczor. Uroczystość uświetnił występ kilku śpiewaków z byłych złotoryjskich chórów, których skupił wokół siebie Leon Mamczur (tenor i solista „Bacalarusa”). Zespół, stosownie do przebiegu uroczystości wykonał kilka pieśni, które należą do perełek pieśni liturgicznych, w tym „Ave Maria”, „Gloria Patri”. „Ach mój niebieski Panie” i na zakończenie modlitewną pieśń Stanisława Moniuszki „Ojcze Nasz”.

BUDŻET OBYWATELSKI,  SKŁADKI CZŁONKOWSKIE TMZZ, INDYWIDUALNE WPŁATY 
Bez poparcia pomysłu przez wielu mieszkańców miasta, którzy zagłosowali za nami w głosowaniu, realizacja tego przedsięwzięcia (koszt 21.156.000 zł) nie byłaby możliwa. Dziękujemy! TMZZ dorzucił swoje grosiki na wiele drobnych spraw (zakupów). O jednym sponsorze chciałbym jeszcze wspomnieć. 16 października 2021 odwiedził Złotoryję potomek właściciela potężnego przedwojennego zakładu budowlanego Firma Urban wraz ze swoją ośmioosobową rodziną prof. Georg Urban. Kiedy stanęliśmy przy grobowcu jego rodziny, profesor zaprosił wszystkich do wspólnej modlitwy – Vater unser (Ojcze nasz), a zakończył wersem z Lutra, ponieważ jedna z członkiń w rodzie jest protestantką. To ekumenizm w praktyce, a nie tylko w teorii. Wychodząc z cmentarza dokładnie przedstawiłem (zdjęcia) i omówiłem nasz zamiar związany z obeliskiem – był już nowy cokół. Poruszyło to gości w wyraźny sposób, a profesor zaoferował, że chciałby partycypować w kosztach obelisku. Po tygodniu na naszym koncie znalazło się 500 euro. Pomyślałem przy tych dwóch sytuacjach, że nieraz niewiele trzeba robić, aby zrobić wiele. 

OCZEKIWANIE 
A teraz, w ostatnim słowie, wyrażam nadzieję, oczekuję na gwiazdkę z nieba, na cud, że ten złodziej z roku 1995 przeczyta ten tekst lub dowie się od kogoś i choć częściowo zmaże swój haniebny czyn i na konto TMZZ wpłaci jakąś kwotę, a my, a może on sam wskaże jaki element na cmentarzu chciałby poprawić. Czy taka sytuacja jest możliwa? Jest możliwa! I nie trzeba sięgać do biblii lub ewangelii. 

Nasza planeta Ziemia to planeta grobów – ile istnień ludzkich tyle mogił, przebogatych, ale też zapomnianych i bezimiennych, rozjechanych czołgami (jak grób mojego ojca).

Ten prymitywny (pewnie zamożny) osobnik, który w połowie lat 90. XX w. zniszczył stary obelisk oraz źródełka św. Jadwigi w Rzymówce i w Jerzmanicach–Zdroju dał argument tym, którzy są przekonani, że Polacy to tylko niszczyć i kraść potrafią. Nowy obelisk przeczy temu. To pomnik dla tych, którzy w odległym lub bliższym czasie tworzyli pomyślność Złotoryi i już spoczywają na Górze św. Mikołaja, a także dla nas jeszcze żyjących też tam podążających. Ernest Hemingway trafnie to ujął, aby „nie pytać komu bije dzwon”, ponieważ „on bije również tobie”. Modlitewna pieśń Stanisława Moniuszki kończy się słowem Amen! (niech tak się stanie). Niech się więc stanie pokój i spokój, poszanowanie żywego człowieka i jego grobu oraz symboli.

ALEJKAMI ZŁOTORYJSKIEJ NEKROPOLII

-NIE TYLKO OBELISK-

Odbudowa cmentarnego obelisku to nie jedyny wkład TMZZ w utrwalenie historycznych wartości złotoryjskiej nekropolii. Oto inne wedle chronologii.

TABLICA PAMIĄTKOWA RODZINY HELMRICH                                                                                                  „Aby już nikt i nigdy nie zmącił nikomu wiecznego spoczynku”

Rodzina Helmrich należy do najbardziej zasłużonych w historii Złotoryi. Z tego rodu wywodzili się burmistrzowie Goldbergu w XVI w., pełnili także funkcje rektorów słynnego Gimnazjum Łacińskiego. Według pisemnych przekazów (badań archeologicznych nie przeprowadzono) burmistrzowie z tego rodu spoczywają pod Wielką Wieżą Kościoła NNMP. Mniej znaczących przedstawicieli rodu chowano na cmentarzu w rodzinnym grobowcu, który znajdował się (według kroniki rodzinnej) „zaraz po lewej stronie od wejścia na cmentarz” (dane w AP w Legnicy potwierdzają powyższe). Ostatni pochówek w tym grobowcu pochodził z roku 1944.

Kiedy po wojnie polska administracja cmentarza przeprowadzała niwelację jego górnej części (tzw. niemieckiej, protestanckiej) nie zwrócono uwagi na „młode” daty lub nie przejmowano się nimi. Nikt też prawdopodobnie nie wiedział, co w historii miasta znaczy to nazwisko. Taki stan trwał do roku 1996, a więc 40 lat po wojnie. W międzyczasie w miejscu grobowca Helmrichów dokonano pochówków polskich rodzin.

Do tego czasu rodzinę Helmrichów uznawaliśmy, także w TMZZ, za wymarłą. Tymczasem moje skromne badania spowodowały, że tę rodzinę „odkryto” w Niemczech, w Dolnej Saksonii, w Buchholz. Dodatkowo okazało się, że ten „odkryty” Helmrich to Herbert – członek Bundestagu, szef jego komisji ustawodawczej, następnie minister sprawiedliwości w Landzie Mecklenburg – Vorpommern, a później przewodniczący Fundacji Współpracy Polsko – Niemieckiej. I jako taki przyjechał do Złotoryi po raz pierwszy w lecie 1996 roku. Przez te 20 lat współpracy (zm. w 2018 r.) z TMZZ, UM i LO udało mu się dla Złotoryi uczynić więcej, niż niejednemu – uchodzącemu za wybitnego – przedstawicielowi władz Złotoryi.

On, Niemiec i protestant, zrobił to swoim osobistym wstawiennictwem i orędownictwem za polską i katolicką Złotoryją. Spowodował i umożliwił m.in.: remont i modernizację LO, Schroniska Młodzieżowego, gruntowny remont i modernizację pomieszczeń strychowych Domu Nauczyciela (przy ul. Szkolnej 1) pod potrzeby Ośrodka Dokumentowania i Opracowywania Dziejów Ziemi Złotoryjskiej przy TMZZ (co uratowało ten zabytkowy obiekt – z powodu zacieków – przed dewastacją), kilka wydawnictw TMZZ oraz wyposażenie biura. Odrębną sprawą jest „zameczek” nad Zalewem – pod potrzeby Mistrzostw Świata w Płukaniu Złota (2000 r.) – powstał prawie w całości ze środków FWP–N. Za ten dar został w trakcie otwarcia osobliwie i brzydko potraktowany przez organizatorów. Ani on, ani Fundacja nie zostali półsłówkiem wymienieni jako sponsorzy lub fundatorzy (ten epizod sprzed ćwierćwiecza jako żywo przypomina obecny stosunek władz PiS wobec Unii Europejskiej, a szczególnie wobec Niemiec). Po roku organizatorzy pojęli, że popełnili gruby nietakt i na „zameczku” umieścili tablicę informacyjną o H. Helmrichu jako faktycznym sponsorze i fundatorze – stałym „gościu honorowym”.

Personalnie dla autora miało to także bardzo negatywny ciąg dalszy – kiedy poczyniłem wówczas pierwsze starania o nadanie H. Helmrichowi „Honorowego Obywatelstwa Złotoryi” władze Złotoryi potraktowały to za niemal akt wrogi i germanofilstwo, i „podziękowano mi za pracę w UM”. W tym samym czasie „Gazecie Złotoryjskiej” nie pozwolono umieścić mojego nazwiska w artykule na temat „Ścieżki św. Jadwigi”, której byłem organizatorem.

Herbert Helmrich był już wtedy członkiem TMZZ i kiedy złotoryjski horyzont polityczny choć nieco się rozchmurzył, przyjęło go również do swojego stowarzyszenia PBKZ i został „bratem Herbertem”. Takie bywają nieraz kręte ścieżki wiodące do „Honorowego Obywatelstwa”.                                                                                                                                       Na pogrzeb „Honorowego Obywatela Złotoryi” Herberta Helmricha do Buchholz (2018) pojechała niezwykle ważna delegacja: dwaj burmistrzowie (I. Żurawski, R. Pawłowski) oraz delegacje TMZZ i PBKZ z szefami na czele (A. Borys, Z. Soja). Tak należało postąpić, chociażby dlatego, iż ten Goldberger stał się i był, uczciwym przyjacielem Złotoryi.

Członkom TMZZ znana była rola i znaczenie H. Helmricha, a także wielu już złotoryjanom (w roku 2002 ukazało się moje dwujęzyczne opracowanie zatytułowane „Złotoryjskie rody Helmrichowie”). Szczęśliwie w naszym gronie nie budziło żadnych wątpliwości, że w miejscu zlikwidowanego grobowca należy umieścić pamiątkową tablicę.         

Herbert Helmrich wyraził na to zgodę pod warunkiem, iż on z rodziną sfinansuje to przedsięwzięcie, ale na tablicy nie umieścimy jego nazwiska jako fundatora. Idea zrodziła się w gronie wielu osób (prezes A. Borys, J. Banaszek, B. Cetera, R. Gorzkowski, A. Michler). Sprawy organizacyjne przejął A. Borys, a projekt tablicy wykonał J. Banaszek. Wszystkie nasze działania wykonywaliśmy społecznie. Odsłonięcie tablicy nastąpiło w roku 2007. Było skromnie i rzeczowo: przemówił prezes A. Borys oraz H. Helmrich. Były również spontaniczne wypowiedzi, z których jedno zdanie – Teresy Borys – potraktowałem jako motto i memento: „ABY JUŻ NIKT I NIGDY NIE ZMĄCIŁ NIKOMU WIECZNEGO SPOCZYNKU” .     

KOŚCIÓŁ ŚW. MIKOŁAJA

Obecny kościół znajduje się w miejscu, w którym już na początku XIII w. znajdował się jakiś obiekt sakralny. Praktykowali w nim przede wszystkim pierwsi osadnicy z Niemiec, poszukujący złota nad brzegami Kaczawy u podnóża góry. Jest wysoce prawdopodobne, że jest to najstarszy obiekt sakralny powstały z inspiracji Jadwigi Śląskiej, która odbywała piesze wędrówki z zamku w Rokitnicy, odwiedzając słowiańskich poszukiwaczy złota na Kopaczu oraz tych z Zachodu pod Górą Mikołaja. Mógł on powstać jeszcze przed nadaniem Złotoryi praw miejskich (1211), choć dokument papieski wymienia go dopiero w roku 1217.

W okresie reformacji świątynię przejęli protestanci i pozostał przy nich do zakończenia II wojny. Wiele razy kościół przeżywał trudne czasy. Jednym z najtragiczniejszych momentów był pożar w dniach 17–18 kwietnia (w Wielkanoc) 1840 roku. Ostatnie nabożeństwo dla ludności niemieckiej odbyło się w nim tuż przed jej wysiedleniem w maju 1946 roku (wspólne dla katolików i ewangelików).

Po II wojnie polityczno – administracyjne władze Polski Ludowej odmówiły katolikom przejęcia kościoła – przekazano go Kościołowi Polsko – Katolickiemu (Kościół Mariacki przekazano Parafii św. Jadwigi też dopiero w roku 1958). Wyznawców tego kościoła było jednak niewielu, co nastręczało wielkie problemy w jego utrzymaniu. Świątynia podupadła, dlatego w roku 1987 jako prezes TMZZ wystąpiłem do naczelnika miasta B. Cetery o podjęcie działań, m.in. rozmów z Parafią Rzymskokatolicką w celu bezkonfliktowego przejęcia przez nią kościoła. Naczelnik takie działania podjął z proboszczem Marianem Sobczykiem oraz z ks. tego kościoła Wincentym Szewczykiem. Sprawa nie była łatwa toteż finał znalazła dopiero w roku 2000.

Do tego czasu TMZZ wspólnie z Chórem Nauczycielskim „Bacalarus” zorganizowało w tej świątyni w listopadzie 1997 roku I Koncert Zaduszkowy. W ten sposób po wiekach otworzyło polskim katolikom śpiew i modlitwę w tym języku. Zaś od roku 2000 intensywnie służyło radą w trakcie niezbędnego remontu w zakresie posiadanej przez nas wiedzy historycznej i merytorycznej. W głównym wejściu do kościoła do dziś jest tablica ukazująca historię kościoła (oraz zdjęcia), opracowana przez R. Gorzkowskiego. 

KAPLICA POJEDNANIA – KAPLICA 800-lecia 
„Pamiętajmy w modlitwie”

Mądre powiedzenie mówi, że cmentarz pojedna wszystkich. Niech każdy wywiedzie z tej maksymy swoje własne i osobiste przemyślenia. Złotoryjski cmentarz w swoim obrębie mieści wiele grobowców w formie mauzoleów, które pozostawili po sobie zamożni przedwojenni Goldbergerzy. Obecnie stanowią one własność Gminy Miejskiej Złotoryja, zarządca Grzegorz Stafisz – Zakład Usług Pogrzebowych, na działce nr 71, obręb 4. Zespół mauzoleów wpisany jest do rejestru zabytków pod nr 543/1-15/1/05 z dnia 11 VII 2005 roku.

TMZZ od chwili powstania czyni wiele na rzecz pojednania między narodami, państwami, a także na rzecz ekumenizmu. Uznaliśmy, że obiekt wyobrażający i uosabiający te idee powinien znajdować się na złotoryjskiej nekropolii, tym bardziej, iż patronuje jej św. Jadwiga Śląska – patronka pojednania między narodami. Mauzolea na cmentarzu od czasu wojny stały praktycznie niewykorzystane (nie licząc części podziemnych). Tylko rodzina Urban w parceli dziecięcej i Laengner (pierwszy z lewej od wejścia) nadal interesują się ich stanem. Biorąc powyższe pod uwagę uznaliśmy za właściwe, ażeby w nadziemnej części jednego z tych mauzoleów, których byli przedwojenni właściciele nie ujawnili się, urządzić z okazji osiemsetlecia nadania Złotoryi praw miejskich – kaplicę pojednania. Oceniliśmy (J. Banaszek, A. Borys, B. Cetera, R. Gorzkowski, A. Michler), że najodpowiedniejsze będzie mauzoleum rodziny Seibt, przyległe do zachodniej strony Kościoła św. Mikołaja, pobudowane w roku 1834. Bardzo pozytywnie odnieśli się również do idei kaplicy pojednania Goldbergerzy, którzy od lat 70. XX w. do przełomu wieków systematycznie i nieraz dwoma dużymi autobusami, odwiedzali ich Goldberg. Wzięli na siebie obowiązek sfinansowania przedsięwzięcia, a konkretnie przejęła go sędziwa (93 l.) córka znakomitego przedwojennego pastora Kościoła Mariackiego – Friedricha Guhla. TMZZ przejął obowiązki organizacyjno–   formalne. Nad całością prac czuwał prezes A. Borys, B. Cetera przejął nadzór nad wykonawcami, J. Banaszek opracował projekt wystroju kaplicy, a A. Michler – kontakty z Goldbergerami, w tym uzgodnienie treści tablic między Goldbergerami, a naszą Parafią św. Jadwigi. I nieoczekiwanie ten ostatni punkt okazał się najtrudniejszy. Obustronnie składane propozycje tekstu były wzajemnie kontrowane, gdyż zawierały akcenty „niepojednawcze”. Natomiast prace organizacyjno – techniczne przebiegały sprawnie, bez treści tablic, bo nie udało się jej uzgodnić. Proboszcz M. Sobczyk chciał(?), musiał(?) uzyskać akceptację legnickiego biskupa, a biskup T. Rybak był nieustępliwy. Pod koniec roku 2010 sponsorka poważnie zapadła na zdrowiu, co groziło tym, że może nie przelać przyrzeczonych środków, a to zniweczyłoby wszystkie dotąd wykonane prace budowlano – malarsko – metalowe. W akcie zbliżonym do desperacji „wziąłem sprawę w swoje ręce” i zaproponowałem zarządowi mój tekst do akceptacji, a później do pilnego wykonania, natomiast Kościołowi i Goldbergerom już jedynie do wiadomości tekst tablic. I taki dwujęzyczny tekst  jest w kaplicy: Pamiętajmy w modlitwie o tych, którzy tu przed nami żyli i tu znaleźli swój ostateczny spoczynek. Spoczywajcie w pokoju. Złotoryja 2011.

Oddanie kaplicy do użytku i jej poświęcenie (maj 2011) miało bardzo uroczysty charakter. Przewidzieliśmy nabożeństwo ekumeniczne, w którym zgodzili się wziąć udział i wygłosić homilie przedstawiciele trzech wyznań: prawosławnego, ewangelickiego oraz katolickiego na czele z legnickim biskupem pomocniczym. Kontynuowaniem takich nabożeństw proboszcz Parafii św. Jadwigi nie był zainteresowany. Od tego czasu kaplicą opiekuje się TMZZ.

MAUZOLEUM RODZINY LAENGNER

Przez długi czas w TMZZ, poszukując grobowca rodziny Helmrich, nie wiedzieliśmy jak rozumieć zapis w kronice rodzinnej zaraz od wejścia po lewej stronie. Z J. Banaszkiem i R. Gorzkowskim, za zgodą władz miejskich i zarządu cmentarza, weszliśmy do grobowca po lewej stronie, ale przed wejściem na cmentarz i odkryliśmy grobowiec fabrykanta Kühna. W roku 1996 po raz pierwszy przyjechał do Złotoryi H. Helmrich, ale także on nie wiedział jak konkretnie zinterpretować zapis w kronice. Postanowiliśmy więc z J. Banaszkiem i H. Helmrichem zajrzeć do mauzoleum „po lewej stronie od wejścia” po wejściu na cmentarz.  Do dyspozycji mieliśmy jedynie okienko – wywietrznik. H. Helmrich poświęcił się jako drabina, a J. Banaszek jako najlżejszy wspiął się na nim „na barana”, aby zajrzeć do wnętrza. Bez efektu! Już na własną rękę bez udziału H. Helmricha uzyskaliśmy zgodę na wejście do tegoż grobowca. W części podziemnej stwierdziliśmy, że jest tam wiele trumien, a ich ułożenie wskazywało, że nie jest to stan pozostawiony po pochówku. Z pewnością był tam już ktoś przed nami i z pewnością nie w celu uporządkowania (był tam nieporządek, z trumien wyrzucono szczątki).   

Oprócz stwierdzenia tego stanu nie natrafiliśmy, ani w części nadziemnej, ani podziemnej, wśród kilku dobrze utrzymanych kolorowych tablic, na żadne znane nam nazwiska. Uznaliśmy zatem słusznie, że byliśmy w grobowcu, który  nie należał do rodziny Helmrich, lecz jakiejś innej, wówczas jeszcze nie bardzo nam znanej. Sprawę gruntownie rozjaśniły dwie okoliczności. Po pierwsze J. Banaszek i R. Gorzkowski znaleźli w AP w Legnicy niemiecki plan cmentarza z wyraźnym oznaczeniem pochówków. Po drugie Złotoryję odwiedził potomek zamożnej, z posiadłościami w Złotoryi i poza nią, rodziny Laengner – Andreas Laengner, ewangelicki ksiądz z Anhausen k. Bonn.  Wówczas jego wyjaśnienia i opisy dały prawdziwy obraz. Księdzu Andreasowi poprzez ponowne otwarcie grobowca umożliwiliśmy (pomogliśmy) uporządkować podziemną jego część oraz dokonać  bogatej fotograficznej dokumentacji. Pobyt w grobowcu pozwolił stwierdzić, że są w nim pochowani również przedstawiciele rodzin skoligaconych z rodziną Laengner – poświadczają to epitafia, np.: Günther, Willenberg, Jaekel, Bogenhardt, Seidel. Pobyt w mauzoleum – policzenie trumien oraz nazwiska na epitafiach pozwalają  przyjąć, że jest w nim 16 pochówków: 12 dorosłych i 4 dzieci.  Tym różni się to mauzoleum od grobowca rodziny Urban, w którym pochowano wyłącznie przedstawicieli tej rodziny. Tę podziemno –naziemną akcję zakończyła, zainicjowana przez pastora, wspólna modlitwa Vater unser / Ojcze nasz. Ksiądz Andreas corocznie odwiedza Złotoryję (najczęściej ze starszym synem). Został członkiem TMZZ i jest autorem kilku artykułów w „Echu Złotoryi”. Wykazuje swoim postępowaniem wiele empatii dla Polaków w okresie II wojny. Z reguły przesyła okolicznościowe informacje np. o 1 IX, 1VIII, itp.

Mauzoleum tej rodziny znajduje się w kwaterze T-1-A. Zbudowane zostało w latach 40 XIX  w., a pierwszy pochówek miał miejsce w 1848 roku. Według badań Hanny Kozaczewskiej – Golasz na terenie dawnego woj. legnickiego jest 107 mauzoleów. W Złotoryi jest ich najwięcej – 16, z czego 2 na zewnątrz. Na czterech z nich na zewnętrznych ścianach widnieją nazwiska ich właścicieli, co pozwala na ich prawidłową identyfikację: Gottschling, Schmaller, Schubert i Weber. Z czasem udało się ustalić jakim rodzinom należy przyporządkować pozostałe mauzolea: Weber M-1, Steinbrecher M-2, Schäfer/Hübner M-3, Gottschling M-4, Mende M-5, Hoher/Ehrlich M-6, Schöffel M-7, Schmaller M-8, Herold M-9, Gottschling M-10, Peisler M-11, Seibt M-12 (w nim TMZZ zorganizował w roku 2011 Kaplicę Pojednania), Hein M-13, Laengner/Günther M-14, Schubert M-15. Mauzoleum Kühna prof. Hanna Kozaczewska – Golasz nie wymienia. Jest ono posadowione po lewej stronie przed wejściem na cmentarz.

GROBOWIEC RODZINY URBAN 

Jeden z lepiej zachowanych grobowców znajduje się w kwaterze dziecięcej E2-A-10 i należy do rodziny Urban. Urbanowie to jedna z najbardziej znanych rodzin nie tylko na Ziemi Złotoryjskiej, ale także na Śląsku, a również poza jego granicami. Rozgłos i znaczenie zawdzięczają potężnej firmie budowlanej, która swoją  prasiedzibę miała w gmachu obecnego Sądu Rejonowego oraz na Placu Sprzymierzeńców (w miejscu byłej firmy Posadowski, od roku 2021 są tam obiekty Centrum Handlowego).

Grobowiec jest przez rodzinę odnawiany, w czym pomaga ze strony TMZZ Wioleta Michalczyk. W przeciwieństwie do wielorodzinnego mauzoleum Laengnerów, grobowiec rodziny Urban jest jednorodzinny, o czym informuje w dobrym stanie utrzymane epitafium na zewnątrz grobowca.

Prof. Georg Urban wpłacił na konto odbudowy Obelisku Ludzkiego Przemijania 500 euro. On i jego brat są członkami TMZZ.

Nasz spacer wiódł w pierwszym rzędzie alejkami, które prowadziły do obiektów zabytkowych. Ale w naszych działaniach bierzemy pod naszą serdeczną uwagę także powojenne obiekty. 

GROBY POWSTAŃCÓW

Andrzej FIKSA – Powstaniec Wielkopolski

W roku 2018 na stronie internetowej TMZZ zamieściłem obszerny biogram A. Fiksy. Na łamach „Echa Złotoryi” uczynił to również burmistrz R. Pawłowski, który już wcześniej, jako uczeń LO, wspólnie z R. Grogulskim przeprowadził z nim wywiad. Zainicjowałem także coroczne rocznicowe spotkania przy jego grobie (27 XII, godz. 12.00). Natomiast R. Gorzkowski podjął skuteczne starania w Poznaniu, aby przy grobie można było umieścić stałe elementy powstańcze – dokonaliśmy tego w roku 2019. Grób A. Fiksy znajduje się w parceli dziecięcej złotoryjskiego cmentarza: E3-6-2. Grobem opiekuje się rodzina oraz TMZZ.

Ryszard KRÓLIKOWSKI – „Wróbelek” – Powstaniec Warszawski 

Jego grób znajduje się w pobliżu kościoła, po prawej stronie głównej alei (idąc w głąb cmentarza). W roku 2019 na grobie R. Królikowskiego staraniem TMZZ umieszczono trwały i na stałe symbol powstańczy (sprawę pilotował B. Cetera). Od kilku lat członkowie TMZZ spotykają się corocznie przy grobie 1 sierpnia o godz. 17.00. Grobem opiekuje się rodzina oraz TMZZ.

Jan ŁEPECKI – „Cichy” – Powstaniec Warszawski 

Grób J. Łepeckiego znajduje się w kwaterze J-A-A. Również na jego grobie staraniem TMZZ umieszczono trwały i na stałe symbol powstańczy. Co roku, 1 sierpnia o godz. 17.00 członkowie TMZZ spotykają się przy jego grobie. Grobem opiekuje się rodzina oraz TMZZ (kwatera A2-A-15).        

Biogramy obu powstańców oraz pamiętnik „Cichego” opublikowałem przed kilkoma laty na stronie internetowej TMZZ.

KAMIEŃ PAMIĄTKOWY ŁUBKOWSKIEJ

Nieocenioną rolę w dziele repolonizacji Dolnego Śląska odegrali pierwsi polscy osadnicy. Po wysiedleniu ludności niemieckiej te ziemie praktycznie pozbawione zostały inteligencji (niektórych fachowców władze polskie jednak zatrzymywały). Dotyczyło to w pierwszym rzędzie nauczycieli. Te braki rząd starał się uzupełnić tzw. nakazami pracy – wszyscy pierwsi polscy nauczyciele pojawili się w Złotoryi z nakazami pracy. Przedstawiciele innych zawodów zostawali mieszkańcami Złotej Góry (pierwsza powojenna nazwa Złotoryi) w dużej mierze też na tej podstawie.

Maria z Sieńkiewiczów Wolska-Bielska w wieku 47. lat zmarła w Złotoryi w roku 1946 i tu została pochowana w części cmentarza w pobliżu kaplicy cmentarnej. Grób zniwelowano, a śladu po pochówku nie ma też w grobonecie. Rodzina zmarłej podjęła więc starania o jakąś formę jej upamiętnienia. Uznała, że stosowny będzie kamień pamiątkowy. W staraniach pomogło TMZZ, a konkretnie zajął się tym niełatwym problemem Bogusław Cetera, tj. uzgodnienie miejsca, kamień, wykonawca, itd. Urząd Miejski i zarząd cmentarza wyraziły zgodę, aby taki kamień stanął w przejściu z górnej części cmentarza do części zachodniej, a konkretnie tam, gdzie już wcześniej stanął podobny kamień, poświęcony Aleksandrowi Biedakowi (w czasie starań ze strony ZSZ o taki kamień TMZZ pozytywnie zaopiniowało te starania). 

Bogusław Cetera starannie zapiął wszystko na przysłowiowy „ostatni guzik” i odsłonięcie oraz poświęcenie kamienia z udziałem proboszcza Bogdana Koczora nastąpiło  28.04.2017 r. przy sporej grupie uczestników.

Kamieniem pamiątkowym opiekuje się Bogusław Cetera.

Alfred Michler
20 kwietnia 2022
Skład komputerowy: K. Rybicka, U. Gałązka
Zdjęcia: J. Banaszek