PIĘĆ WIEKÓW
RINGSINGEN / ŚPIEWÓW W RYNKU 1553
Pomost ku ludziom i stuleciom

Das war ein seltsam Weihnachtsfest,

Am nächsten Tag erlosch die Pest.

Uprzedzam pytanie, czy to kolejna faza germanizacji? Nie, to zakończenie ballady Goldbergera Ewalda Gerharda Seeligera o zarazie w roku 1553. Zachowanie rymu, jak w oryginale, będzie niezbyt poręczne, ale zaryzykuję: Niezwykła to Wigilia była, dnia następnego zaraza ustąpiła. Pierwszy na ziemiach polskich przypadek nadania magdeburskich praw miejskich (1211), działalność humanistycznego Gimnazjum Łacińskiego Valentina Trozendorfa (XVI w.), wigilijne śpiewy w Rynku (Ringsingen) rozpoczęte w r. 1553 – to wydarzenia, jakimi nie może poszczycić się żadne z miast w Polsce i niewiele w Europie. 

GOLDBERG 1553
WUHAN 2019

Każdy Goldberger znał, a współczesny złotoryjanin pewnie też już zna wydarzenia z roku 1553 i jego tradycje. Wigilia roku 2020 była podobna (ale nie w skali 1:1) do tej z XVI w. Przyczyny epidemii w roku 1553, biorąc pod uwagę dzisiejsze narzędzia badawcze, nie zostały jednoznacznie określone. Ze starych kronikarskich zapisków wyziera pogląd, że mogło ją wywołać (a może „tylko” pomóc w rozprzestrzenianiu się?) niewłaściwe odżywianie się, ponieważ wskutek klęski głodu (1552) uboga część mieszkańców szukała pożywienia na śmietnikach. COVID–19 również jest badany na różne sposoby – także polityczne, np. że Chińczycy wyhodowali „bojowego wirusa”. Dobrze będzie zapamiętać pogląd prof. Wojciecha Szczeklika, że „styl życia jest kluczowy dla odporności, a dewastacja środowiska jest zabójcza dla człowieka”.

Ale władze Chin osądziły i skazały dziennikarkę Zhang Zhan, która krytycznie oceniła ich działanie po wybuchu epidemii w Wuhan. Twierdzą one, że epidemia wybuchła w wielu miejscach na świecie. Dopiero w styczniu 2021 mogła przybyć do Chin ekipa ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), aby przeprowadzić badania na miejscu, lecz napotykała tam na spore trudności ze strony władz w wykonywaniu nakreślonych zadań.

WYGAŚNIĘCIE ZARAZY 1553
USTĄPIENIE PANDEMII 2020

Autor ballady wygaśnięcie zarazy „następnego dnia” po Wigilii przypisał wierze w moc sprawczą świąt. Poecie wolno tak obwieszczać. Gorzej, kiedy za przepowiednie zabierają się politycy. Im takie wieszczenie nie uchodzi i nie wychodzi, bez względu na to jakie barwy reprezentują. W skrócie przypomnę: premier M. Morawiecki „przepędził” zarazę w lipcu 2020, natomiast szef partii opozycyjnej B. Budka, zapowiedział to na październik 2020. Ich wróżby oczywiście nie mogły się sprawdzić, bo obie były motywowane politycznie, a nie merytorycznie (polskim politykom tak „wolno”). Niech więc trwają w polityce i nie wkraczają na poletko Hipokratesa, bo tu obowiązuje zasada: „Primum non nocere” (po pierwsze nie szkodzić). Pożyteczniej będzie jeżeli zwrócą się do obywateli RP, a nie tylko do „Polek i Polaków”, aby wiarę pokładali w szczepionkach i mądrze oraz sprawiedliwie nimi dysponowali (np. nie metodą spod lady).

LEGENDA Z ROKU 1553?

Nie! Nie jest legendą nadanie praw miejskich już w roku 1211. Nie jest legendą istnienie i europejska sława Gimnazjum Trozendorfa. Nie jest też legendą zaraza w roku 1553 i związane z nią Ringsingen – śpiewy w Rynku. Legendarnych wątków dopatrywałbym się w przerażająco wysokiej liczbie ofiar (2500), jak i przerażająco niewielkiej ilości ocalałych (jedynie „siedmiu ostatnich mieszczan”). Zaś zaraza i tradycja śpiewacza prawie 450. lat z pewnością legendą nie są.

Mogą natomiast być, i powinny być, pięknym przykładem jak budować i scalać ludzką zbiorowość we wspólnotę (Heimat) ukochanego miejsca na ziemi. Nieszczęścia i trudne czasy winny nas łączyć – w skali kraju tego nie widzę. Owszem partie umacniają się uprawiając partyjniactwo i niestety nieraz z udziałem i przy pomocy kościoła. Gdyby takie śpiewy przyszło organizować dziś, którejś z obecnych partii politycznych to jest wysoce prawdopodobne, iż wzięliby w nich udział jedynie członkowie i zwolennicy tej partii, a innych być może nawet by nie dopuszczono. Na szczęście do takich momentów nie doszło, bo byłoby to zaprzeczenie i zaprzepaszczenie szlachetnej idei tych spotkań wigilijnych. Ona, ta idea wspólnotowości napędzała mnie, aby od lat 70. XX w. starać się o odnowienie tych śpiewów po II wojnie. Warto przypomnieć, że Złotoryja / Goldberg była wprawdzie w XVI w. pod panowaniem Cesarstwa Austriackiego (a od 1335 r. w ogóle poza Polską), ale nie była jeszcze w pełni zgermanizowana, a dzięki Gimnazjum Łacińskiemu rektora Trozendorfa wręcz wielonarodowościowa. Była wtedy prawie w pełni protestancka (od 14 IX 1522), ale w śpiewach stał i śpiewał obok siebie ewangelik i katolik, rajca i zwykły obywatel, mieszczanin i mieszkanka z przedmieścia lub wsi, uczniowie Trozentorfa różnych narodowości (w tym Polacy), Ślązacy polscy i niemieccy. Tak tworzył się ich ówczesny Heimat. I trwał do 24 XII 1944 r., kiedy spotkali się na Ringsingen po raz ostatni; za rok będą już tu – już w Złotej Górze – oddziały radzieckie i Polacy.

BOHATEROWIE DRAMATU

W klasycznym dramacie greckim muszą istnieć trzy części składowe: bohater, czas i miejsce. Przykładając ten wzorzec do Złotoryi możemy powiedzieć: czas akcji – 1553 rok, ściślej Wigilia; miejsce – Goldberg, ściślej Dolny Rynek (tu mieszkał ówczesny konsul czyli burmistrz); bohater – tu wstrzymajmy na chwilę oddech i pomyślmy o ofiarach (mówi się pewnie z przesadą o 2500) nim wskażemy na „ostatnich mieszczan” w liczbie siedmiu, bo „siódemka” uchodzi za liczbę szczęśliwą, a oni przecież szczęśliwie ocaleli.

A akcja miała mieć następujący przebieg. O północy w Wigilię konsul opuścił swój pusty dom, bo i jego rodzina padła ofiarą zarazy, i wyszedł na ulicę pustego, prawie martwego miasta. Stanął samotny w ciemnościach nocy i rozpoczął śpiew (a może była to głośna modlitwa, która niosła się po opustoszałym mieście?). Ciąg dalszy tej historii przedstawia na str. 55 „Helmrichiana” stara kronika złotoryjska rodu Helmrich:

 

TAK NARODZIŁA SIĘ TRADYCJA

 Mieszkańcy Złotoryi, bez względu na narodowość i wyznanie oraz pozycję społeczną, dla uczczenia tego wydarzenia – nie tylko nieszczęścia i tragedii spowodowanej zarazą, ale także radości z pokonania jej – spotykali się o północy w centrum miasta. Początkowo gromadzili się w „pierwotnym” miejscu, czyli na Dolnym Rynku skąd przybywali po pasterce katolicy z Kościoła św. Jadwigi oraz ewangelicy z Kościoła Mariackiego. Z czasem przyjęła się forma spotykania się na Górnym Rynku przed ratuszem. Tak przez wieki Goldbergerzy budowali pomosty do siebie – do żyjących, ale i do następnych pokoleń. Budowali i utrwalali swój Heimat – swoją ówczesną wspólnotę myśli i działań. Zaczęło się więc na Dolnym Rynku i dlatego dzisiejszy „Skwer siedmiu mieszczan” na Dolnym Rynku nie jest przypadkiem, lecz utrwaleniem we współczesności istotnego wydarzenia i wartościowej tradycji.

SPOTKANIA WSZYSTKICH ZE WSZYSTKIMI
ODNOWIENIE TRADYCJI

Nie walory artystyczno – widowiskowe, lecz ideowe kazały mi od lat 70. XX w. zabiegać u ojców miasta, aby tę wiekową tradycję ochronić – odnowić w polskich realiach, a nie w formie odwzorowania i naśladowania. Bezskutecznie. A przecież u władzy w naszym mieście nie zawsze były osoby o wąskich horyzontach. W młodym jeszcze powojennym państwie obowiązywał nakaz partyjno – narodowy, który lewica skrupulatnie realizowała i dlatego niezmiennie odpowiadano mi: „A po co? To przecież niemieckie”. Mojej argumentacji historycznej wysłuchiwano, ale nie przyjmowano. Nieraz myślę, że gdybym obecnie o to zabiegał (bez personaliów) mógłbym się spotkać z podobnym stanowiskiem z uwagi na dość powszechną dziś atmosferę narodowo – katolicką i swego rodzaju ksenofobiczny, parafialny patriotyzm. Jestem lewicowcem, do „Solidarności” nie należałem, ale trzeba było świeżego powietrza tego ruchu, aby myślenie w Polsce, w wielu aspektach także się odświeżyło.

Czasy przełomu utorowały drogę do burmistrzostwa Kazimierzowi Zwierzyńskiemu. Politycznie byliśmy na różnych biegunach, ale w sprawie Złotoryi nie różniliśmy się. Toteż, gdy doszło z nim do rozmowy na temat Ringsingen / Śpiewów w Rynku, jego burmistrzowskie słowo było na „tak”, czyli tak jak w roku 1553 Laurentius Circler, także on zgodził się „zaśpiewać pierwszy”. Nie mogliśmy jednak dotrzymać zgodności, co do czasu akcji (Wigilia, północ) oraz miejsca (Rynek), ponieważ ten pierwszy krok mogliśmy oprzeć tylko na młodzieży szkolnej SP–3 oraz trzech chórach („Bacalarus”, Chór Parafialny, Chór SP–3). Wybór padł na ZOK oraz Święto Trzech Króli 1995 roku. Materiał merytoryczny był mojego autorstwa, scenariusz i reżyserię przygotowała i realizowała nauczycielka „trójki” Sławomira Trocka, a hol ZOK–u przygotowali jego pracownicy pod kierunkiem dyrektora Zbigniewa Gruszczyńskiego.

Taki był pierwszy krok i zaraz zaczęliśmy myśleć i planować następny – w podobnym stylu, ale udoskonalonym sposobie (wzbogaconym). „Siedmiu mieszczan” z burmistrzem wystąpiło (także w ZOK) w wypożyczonych ze złotoryjskiego sądu togach sędziowskich. Nawiązaliśmy również do tradycyjnie wielonarodowej, zróżnicowanej historii Śląska i do udziału w Śpiewach zaprosiliśmy grupy trzech mniejszości narodowych: niemiecką, ukraińską i serbołużycką, niezależnie od trzech złotoryjskich chórów i czterech zespołów śpiewaczych. Punktem szczytowym i nie do zapomnienia momentem było wspólne, jednoczesne odśpiewanie w holu w kilku językach kolędy „Cicha noc”. Cicho nie było, ale było wspaniale! Wykorzystano też nagranie z głosem najstarszego złotoryjskiego dzwonu (obecnie w Sandkrug, Niemcy).

Trzeba zdać sobie sprawę i jasno stwierdzić, że bez tych dwóch pierwszych edycji nie byłoby następnych. Złotoryjanie zobaczyli i usłyszeli, że to nie jest żadna impreza skądś zaimportowana, ale wartościowe spotkanie wszystkich ze wszystkimi – nie tylko wierzących, lecz także osób o innym światopoglądzie. Dziwi nieco, że różne osoby, wypowiadające się w tej sprawie (i to pryncypialnie) „zapominają” o tych dwóch pierwszych edycjach Śpiewów i na naszych oczach piszą ten wartościowy fragment historii od nowa.

W roku 1996 do Śpiewów zdecydowali się dołączyć „Kopacze”, czyli PBKZ. To umożliwiło wyprowadzenie Śpiewów na przestrzeń otwartą – konkretnie na Górny Rynek. Odtąd organizację i reżyserię przejął dyrektor ZOKiR Zbigniew Gruszczyński. Jeżeli policzyć Śpiewy począwszy od 1553 r. do 1944, czyli 381 spotkań (po których następuje 50 lat przerwy 1945 – 95), 2 edycje Śpiewów w ZOKiR (1995 – 96) oraz 25 śpiewów w latach 1996 – 2020. W sumie daje to do dziś 408 takich śpiewnych spotkań, jakich nigdzie poza Złotoryją, poza Polską, chyba także poza Europą (i na świecie?) nie ma. Bo to jest złotoryjski samorodek!

NASTĘPCY SIEDMIU OSTATNICH MIESZCZAN

 Złotoryjskie rody, szczególnie od czasów pruskich, dysponują precyzyjnymi dowodami i dokumentami dotyczącymi ich rodów (wiadomo: „Ordnung muβ sein”). Wiele rodów prowadziło też niemal od wieków kroniki rodowe, które dostarczają nieraz wiele precyzyjnych danych, które trudno znaleźć w innych źródłach. Odnosi się to np. do kroniki rodziny Helmrich, nazwanej „Helmrichiana”. W niej odnotowano nazwiska i sprawowane urzędy przez „siedmiu ostatnich mieszczan”. W ramach moich skromnych badań regionalnych postanowiłem poprzez niemiecką prasę i TV odnaleźć ich następców w Niemczech. Najprościej poszło z następcą Gottloba Helmricha, którego następcą okazał się Herbert Helmrich, a którego odnalazłem w dużo wcześniej sporządzonych szkicach (ok. 1995). Jest on potomkiem burmistrzowskiej rodziny z XVI w. Inni zgłosili się sami. I tak Windeck nosi nawet takie samo imię co protoplasta – Friedrich. Ujawnił się także następca Zobela: Andreas Laengner z Anhausen k. Bonn i Klaus Biedermann z Herrnhut k. Niesky – obaj to czynni jeszcze księża ewangeliccy.

Trzech z nich włączyło się bardzo aktywnie i efektywnie do życia współczesnej Złotoryi. Najwięcej w tym zakresie uczynił Herbert Helmrich. W roku 2000 w ramach EXPO–2000 zaprosił do Hannoveru na koszt FWP–N burmistrza Złotoryi, delegację TMZZ oraz dwujęzyczną klasę z LO, która pięknie tam wystąpiła. W Niemczech dzięki swojej wiedzy i aktywności doszedł do wysokich godności, w tym m.in. został przewodniczącym komisji sprawiedliwości w Bundestagu, a następnie ministrem sprawiedliwości w landzie Mecklenburg – Vorpommern. Odegrał też ważną rolę w skali międzynarodowej jako przewodniczący Fundacji Współpracy Polsko – Niemieckiej. Z tego stanowiska wsparł Złotoryję w takich działaniach, w których samo miasto by sobie nie poradziło: remont modernizacyjny LO, remont Schroniska Młodzieżowego, budowa zameczku Nad Zalewem, remont kapitalny i modernizacyjny pomieszczeń strychowych Domu Nauczyciela „Bacalarus” na potrzeby TMZZ oraz OD i ODZZ, wsparcie finansowe kilku wydawnictw TMZZ. Został Honorowym Członkiem TMZZ, PBKZ oraz Honorowym Obywatelem Miasta Złotoryi. Herberta Helmricha uhonorowano też tablicą pamiątkową umieszczoną na zameczku Nad Zalewem oraz medalem wmurowanym w chodnik Alei Złotych Ludzi. Odwiedzał Złotoryję nieraz z rodziną – przynajmniej raz w roku począwszy od r. 1996. Zmarł w roku 2018, a na pogrzeb do Buchholz udały się delegacje TMZZ i PBKZ oraz dwaj burmistrzowie Złotoryi – R. Pawłowski i I. Żurawski. Najbardziej znaczący przedstawiciele tego rodu – dwaj burmistrzowie: Georg i Johannes spoczywają w dolnej części wielkiej wieży kościoła NNMP lub pod wieżą (dziś niedostępne). Przedstawiciele rodziny z XIX i XX w. spoczywali w grobowcu znajdującym się do II wojny zaraz po lewej stronie wejścia na cmentarz. Po II wojnie grobowiec zlikwidowano i teren zniwelowano. TMZZ w porozumieniu z rodziną umieściło w tym miejscu na murze pamiątkową tablicę.

Friedrich Windeck mieszka z rodziną w Berlinie, a kontakt ze Złotoryją nie jest zbyt intensywny – raczej świąteczno – okolicznościowy.

Klaus Biedermann jest ewangelickim księdzem; wraz z liczną rodziną mieszka w Herrnhut k. Niesky. Jego rodzina jest amatorsko muzykująca. Od 2014 r. uczestniczy w złotoryjskiej Wigilii w Rynku najczęściej z częścią rodziny. Od 4 lat jako trębacze rozpoczynają spotkania w Rynku. W swojej parafii K. Biedermann zainicjował zbiórkę na dzwon w Tanzanii i dzwon ten tam transportem lotniczym dostarczył.

Andreas Laengner jest najmłodszym z tej grupy; urodził się już po wojnie w Niemczech. Jest księdzem ewangelickim w Anhausen k. Bonn. Ze Złotoryją utrzymuje kontakt bardzo intensywny. Jest autorem kilku artykułów w „Echu Złotoryi” oraz współautorem wydawnictwa o złotoryjskich epitafiach. Najczęściej przyjeżdża ze swoim najstarszym synem Klaudiuszem i w nim należy w przyszłości upatrywać łącznika między Goldbergerami i złotoryjanami. Ksiądz Andreas w swoich kazaniach bardzo często nawiązuje do Polski i do Złotoryi; do trudnych i bolesnych spraw: 1 IX 1939, 1 VIII 1944, a ostatnio do wyzwolenia obozu w Oświęcimiu – i tu wymienił oddziały Armii Czerwonej, co nie przytrafiło się żadnemu z polskich środków masowego przekazu (chyba, że nie zauważyłem).

Klaus Biedermann i Andreas Leangner są członkami TMZZ.

SKWER SIEDMIU MIESZCZAN

Jeszcze jedno wydarzenie utrwaliło w wyobraźni współczesnych złotoryjan rok 1553. Według różnorodnych zapisów pierwotne spotkanie miało miejsce na Dolnym Rynku. To naprowadziło mnie na ideę, ażeby to upamiętnić właśnie w tej przestrzeni. Burmistrz Ireneusz Żurawski i Rada Miejska z przewodniczącym Romanem Gorzkowskim zaakceptowały mój wniosek, aby centralnej części Dolnego Rynku nadać nazwę Skwer Siedmiu Mieszczan. Uroczystość poprzedziła sesja Rady Miejskiej z udziałem następców siedmiu mieszczan, na której oficjalnie podjęto decyzję. Po sesji zebrani przeszli na Dolny Rynek i tam dopełniono uroczystości, odsłaniając dwujęzyczną tablicę informacyjną. Działo się to 20. czerwca 2014 roku; gospodarzem tej części uroczystości było TMZZ.

Więcej o złotoryjskich Śpiewach w Rynku (Wigilia w Rynku):

  1. A. Michler, Złotoryjskie rody. Helmrichowie, wyd. TMZZ, 2002 r. (w bibliotece TMZZ)
  2. A. Michler, Z. Gruszczyński, Wigilia w Rynku, wyd. UM, 2013 r. (w archiwum UM)
  3. A. Michler, Gazeta Złotoryjska, od 1996 r. w każdym grudniowym świątecznym wydaniu (w archiwum redakcji)
  4. A. Michler, Echo Złotoryi, od 2006 r. w każdym grudniowym wydaniu (w archiwum TMZZ)
  5. „Zaśpiewaj, zakolęduj nam kolędo….”, edycja filmowa Wigilii w Rynku, oprac. ZOKiR, 2020 r. (archiwum ZOKiR)

Siedmiu mieszczan w malarstwie:

  1. Peter A. Becker – 1911 – 700. rocznica nadania praw miejskich
  2. Lidia Malicka – 2011 – 800. rocznica nadania praw miejskich
  3. Magdalena Hanebach – 2013 – 560. rocznica wydarzenia (zarazy)

W/w obrazy stanowią stałą wystawę w holu TMZZ.