Od kilku lat członkowie TMZZ spotykają się przy grobach Powstańca Wielkopolskiego, Andrzeja Fiksy (27.XII, 13:00) oraz Powstańca Warszawskiego, Ryszarda Królikowskiego (1.VIII, 17:00). Raduje mnie, że moja inspiracja została przyjęta i ugruntowała się, i młodsza generacja będzie ją kontynuować.
Kiedy w tym roku (1.VIII, 17:00) także staliśmy przy grobie "Wróbelka" – R.Królikowskiego i już prawie się rozstawaliśmy, podeszła do nas pani (wiekiem zbliżona do mojego) i oświadczyła: „W Złotoryi jest jeszcze jeden grób Powstańca Warszawskiego, Pana Łepeckiego’’. Była to dla nas niespodzianka – nazwisko znane, lecz miejsce pochówku niestety nie, tak jak uczestnictwo w warszawskim zrywie powstańczym. Tu mści się jak w przeszłości (niestety do dziś), że często przedstawia się nie obiektywną historię, lecz tzw. politykę historyczną.

W tym przypadku małymi kroczkami trafiłem do żony bohatera, Apolonii Łepeckiej, aby uzyskać przynajmniej garść informacji. Jedynie garść, a nawet nie dwie, ponieważ dokumenty lub odznaczenia "Cichego’’ rozsiane są po Polsce w rodzinie lub w instytucjach. Dołożę starań, aby przynajmniej do części z nich dotrzeć i dzisiejszą informację poszerzyć. Tę garstkę wiadomości prezentuję dzisiaj, aby zdążyć przynajmniej na dzień kapitulacji powstania (2.X) skoro nie udało się z dniem 1 sierpnia. Stosownie do pozyskiwanej nowej wiedzy, te dzisiejsze informacje będą aktualizowane i poszerzane.
Przed żoną Jana Łepeckiego, Apolonią, postawiłem trudne zadanie: po pierwsze brak jest stosownych dokumentów, a po drugie – "Cichy" okazał się być cichym nie tylko w konspiracji, lecz także w życiu rodzinnym; nie opowiadał o tym najbliższym i nie rozpowiadał też postronnym.

Warszawiak
Urodził się w Warszawie w dniu 30 kwietnia 1924r. W stolicy ukończył też edukację na szczeblu podstawowym w szkole państwowej oraz na poziomie średnim, ale w szkole prywatnej, w której czesne było niemałe – 20zł miesięcznie. Poziom nauczania był na tak wysokim poziomie, że absolwentów uważano niemal za inżynierów (chyba także w PRL-u).


Powstaniec "Cichy"
O ile nie potrafiłem, i nadal nie potrafię, wykrzesać z siebie uznania i szacunku dla dowódców powstania (zginęło 200 tys. osób cywilnych), to nigdy nie miałem wątpliwości, że na taki szacunek zasługują powstańcy, a nade wszystko te młode dziewczęta i młodzieńcy, którzy dopiero wstępowali (mieli wstępować!) w życie. Ale wcale mnie nie dziwi, że "szli do powstania”. Mam pewność, iż moja wnuczka oraz trzej wnukowie (wszyscy są w "takim” wieku) nie zawahaliby się ani przez chwilę.
W chwili wybuchu powstania Jan Łepecki miał 20 lat, mógł więc decyzję podjąć samodzielnie bez zgody matki. Poszedł z kolegami. Otrzymał konspiracyjny pseudonim "Cichy”, co bardzo trafnie oddawało jego mentalność. Skąpo przekazywał swoją powstańczą przeszłość nawet najbliższym. Mimochodem "wygadał się” jednak, że w czasie jednej z akcji został ranny w głowę i leżąc w bezruchu obficie krwawił. "Cichy” uznał potem, że taka sytuacja go uratowała i nie został zastrzelony, gdyż żołnierz uznał go za martwego.
Inny epizod powstańczy był bardziej prozaiczny: oddział wydostawał się z kanału, a "Cichy” miał na ręce dobrej marki zegarek. Czatujący żołnierz niemiecki wdał się w transakcję handlową: "Nic ci nie zrobię, ale zabiorę zegarek”. I zabrał, ale też dotrzymał słowa.
Nie brakowało innych dramatycznych momentów, chociażby udział w akcjach przeciwko szmalcownikom.

2 października 1944
Ta data oznacza upadek powstania i klęskę generałów – nie powstańców, choć dla nich był to dramat i klęska młodzieńczych marzeń. "Cichy” szczęśliwie nie podzielił losu ok. 10 tys. poległych powstańców, ani 7 tys. zaginionych lub 5 tys. ciężko rannych. Ale znalazł się w liczbie ok. 16 tys., którzy dostali się do niewoli, a niektórzy z nich – także "Cichy” – wywiezieni na roboty do Niemiec lub Austrii (ten moment wymaga wyjaśnienia). Tu "Cichy” poznał jak potwornie niszczącą siła jest głód (opowiadał mi też o tym brat mojego dziadka, który także wrócił z niewoli z Zachodu). "Cichy” poznał też ponownie, jak różne mogą być postawy ludzkie wobec, innego człowieka w potrzebie: jakiś Niemiec/Austriak dał mu kiedyś kawałek chleba, natomiast nie uczyniła tego kobieta ( nie chciała?, bała się?)

Powrót do Polski
"Lwówek Śląski”

Po zakończeniu wojny, według wszelkiego prawdopodobieństwa, nie miał zamiaru wracać do kraju. O powrocie zadecydowała troska o losy matki; pochodziła z Janowa Podlaskiego, ale w owym czasie była w Płońsku w złym stanie zdrowia. Z Płońska razem z matką przenieśli się na tzw. Ziemie Odzyskane, a konkretnie do Lwówka Śląskiego. Tu pracował w magistracie, a następnie dojeżdżał do pracy do Nowego Lądu, gdzie pracował na stanowisku kierownika inwestycji (przydały się więc kwalifikacje ,,inżyniera” nabyte w prywatnej szkole średniej w Warszawie przed II wojną – niebawem w Złotoryi będzie podobnie).

Złotoryja Kopalnie Skalnych Surowców Drogowych
W okresie kiedy dyrektorem KSSD w Złotoryi był Józef Paliga, Jan Łepecki przenosi się do Złotoryi do potężnego wówczas zakładu. Obejmuje, tak jak w poprzednim zakładzie stanowisko kierownika inwestycji. Jest to czas, w którym zakład daje nie tylko zatrudnienie wielkiej armii złotoryjan lub z pobliskich wiosek, ale podejmuje nowoczesne inwestycje np. późniejszy PGP "Bazalt”. Jednocześnie dba o warunki socjalno – bytowe pracowników: bliźniacze domki przy ul. Wilczej i Tuwima, 230 mieszkań na Osiedlu Reymonta, przy ul.Hożej, ośrodek kolonijno – wypoczynkowy w Darłówku. Ponadto zakład pełni funkcje  i to bardzo rzetelnie) zakładu opiekuńczego nad dwoma szkołami: SP – 3 i LO.

Zwycięzcy piszą historię
Już tak w historii bywa, szczególnie w krajach o słabo ugruntowanej demokracji, że to zwycięzcy (militarni, polityczni) decydują, co, i jak, zostanie przedstawione na kartach historii. To polityka historyczna. Zgodnie z nią o takich "Cichych” lub "Wróbelkach”, po wojnie nie należało mówić w ogóle lub źle. Liczył się udział w walce, lecz po innej "słusznej” stronie. Dlatego złotoryjanie niewiele wiedzieli (lub nic) o Janie Łepeckim lub Ryszardzie Królikowskim, bo "Cichy” siedział cicho, a "Wróbelek” nie ćwierkał. Zmuszano ich do mówienia, wzywając na rozmowy w ustronnych gabinetach tajnych służb. Obawiam się, że dziś naszym warszawskim bohaterom też nie byłoby zbyt miło, ponieważ na fali znowu są inni.
W połowie lat 90. XX w. "Cichy” zapadł na nieuleczalną wówczas chorobę nowotworową, która zaatakowała jego krtań. Ale nie nowotwór był bezpośrednią przyczyną odejścia; było nią ostre zapalenie płuc.

Odszedł w wieku 74 lat w dniu 23 czerwca 1998 r.
Pochowany jest na złotoryjskim cmentarzu komunalnym: kwatera J, rząd VIII, m.1


2 października 2019 r. o godz.12:00 członkowie TMZZ spotkają się po raz pierwszy przy grobie "Cichego”; będzie też klasa wojskowa ZSZ w Złotoryi.


Post scriptum
O Janie Łepeckim "Cichym” dowiedzieliśmy się dopiero w dniu 75. rocznicy wybuchu powstania toteż wówczas przy jego grobie nie spotkaliśmy się. Stało się tak dopiero w rocznicę 75. rocznicę upadku zrywu powstańczego. Nauczyciel ZSZ, Marcin Woźniak, przyszedł z klasą o profilu wojskowym. Środowisko kombatanckie reprezentował kapitan Jan Woźniczak, a TMZZ – Roman Gorzkowski i Alfred Michler, który przedstawił sylwetkę "Cichego”. Wstępnie uzgodniono , że ZSZ postara się, aby za rok na nagrobku J.Łepeckiego zamieścić symbol powstańczy ( taki TMZZ umieścił na nagrobku "Wróblelka” – Ryszarda Królikowskiego.


Przyjęto też, że spotkania przy grobach powstańców (wielkopolskich i warszawskich) będą odbywały się corocznie.

Alfred Michler
AM/KR